Niepokojące wieści dochodzą z tego niewielkiego miasteczka. Otóż jak donoszą władze, mieszkańcy nie wyrażają chęci na aktywizację zawodową. Co może być powodem? O tym poniżej.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
Młodzi błaszkowianie chyba zbyt dosłownie wzięli sobie staropolskie przysłowie do serca. Jak się okazuje, najlepiej czują się w czterech ścianach na utrzymaniu rodziców. Dzięki temu nie martwią się o płacenie rachunków, czy robienie zakupów. Czas mija im leniwie, najczęściej przed ekranem telewizora lub komputera. Sporadycznie spotykają się ze swoimi znajomymi, którzy prowadzą zbliżony tryb życia. Żyć, nie umierać… Brak stresu i jakichkolwiek obowiązków.
Po co pracować…
W takich sytuacjach młodym ludziom po prostu nie chce się pracować. Uważają bowiem, że wszystkie ich potrzeby są zaspokajane przez rodziców. A ci z kolei utrzymują rodzinę ze skromnych zasiłków lub rent chorobowych. W efekcie koło ubóstwa się zamyka. Jak potwierdzają urzędnicy, bardzo ciężko jest pomóc takim ludziom. W skrajnych przypadkach jest to wręcz niemożliwe. Są oni tak przyzwyczajeni do swojej aktualnej sytuacji życiowej (oraz bytowej), że nie są w stanie nawet wyobrazić sobie, iż życie może wyglądać inaczej i mogą się nim cieszyć oraz czerpać pełnymi garściami. Dodatkowo osoby te tłumaczą się brakiem wiedzy, wykształcenia i odpowiednich kwalifikacji. To bardzo smutny, ale prawdziwy obraz, który często spotykamy w niewielkich miasteczkach.